Średniowieczna ikonografia, gotyckie kościoły, manierystyczne złudzenia, architektura modernizmu…studia z historii sztuki to z pewnością różnorodność tematyczna. To okazja do spotkania inspirujących ludzi i odwiedzenia niezwykłych miejsc. To szkoła uważnej obserwacji i dostrzegania detali. A przynajmniej tak twierdzi Aleksandra Cieśliczka, absolwentka z Instytutu Historii Sztuki UŁ.

Aleksandra Cieśliczka

Dlaczego wybrałaś studia z historii sztuki?

Historia sztuki nie była dla mnie oczywistym wyborem. Gdyby ktoś na trzy miesiące przed maturą zapytał mnie, gdzie widzę się za pięć-sześć lat, bez wahania odpowiedziałabym, że na scenie teatralnej. Tak zresztą sądziłam przez większość swojego życia.

Traf chciał jednak, że na skutek splotu różnych wydarzeń ostatecznie nie zdecydowałam się zdawać na wydział aktorski. Dosłownie w ostatniej chwili zmieniałam deklarację maturalną, dopisując do niej rozszerzoną historię sztuki.

Nie oznacza to jednak, że mój wybór studiów był zupełnie przypadkowy. Całe życie byłam (i nadal jestem) humanistką, która zachwyca się książkami, poezją, teatrem, szeroko pojętą kulturą i pięknem świata.

Również sztuka towarzyszyła mi już od najmłodszych lat, a to w dużej mierze za sprawą mamy – oczytanej kobiety o artystycznej duszy, ale ścisłym umyśle. Podsuwała mi różnorodną literaturę (w tym albumy z malarstwem) i budowała we mnie potrzebę poznania, rozwoju.

Do tej pory mam też gdzieś w teczkach na strychu reprodukcje obrazów Moneta, Renoira, Maneta czy van Gogha, które namiętnie wycinałam z kalendarzy ściennych, kiedy byłam dzieckiem. Później tworzyłam z tych wycinków własną galerię – ekspozycję na tablicy w pokoju.

Jako licealistkę z klasy humanistycznej fascynowały mnie związki między literaturą, historią a sztuką.

Kiedy wybierałam studia, wiedziałam już, że musi być to kierunek, który pozwoli mi na otwartość i samodzielność myślenia. Coś, co umożliwi subiektywną refleksję, ale nie będzie zamykać mnie w ścisłych formułkach i terminologii.

Chciałam uczyć się o czymś, co faktycznie mnie interesuje lub może mnie zainteresować. I przeglądając uniwersyteckie biuletyny pomyślałam, że historia sztuki to jest właśnie to.

Co najbardziej lubisz w studiowaniu historii sztuki?

Najbardziej cenię różnorodność i rozpiętość tematyczną zagadnień poruszanych w ramach zajęć.

W toku studiów przez pierwsze trzy lata poznajemy historię sztuki od starożytności aż do czasów współczesnych. Na studiach magisterskich pojawiają się natomiast bardziej ukierunkowane kursy. Traktują o szczegółowych zagadnieniach i pozwalające na dogłębne zrozumienie i zbadanie tematu.

Gdy przyszłam na te studia jako niemal „czysta karta”, chłonęłam wszystkie informacje, co rusz zachwycając się czymś innym – od średniowiecznej ikonografii, przez gotyckie kościoły, manierystyczne złudzenia aż po architekturę modernizmu.

Każdy ma szansę odnaleźć jakiś fragment, zagadnienie, które go zainteresuje. Studia to również okazja, by zweryfikować swoje upodobania. Kiedy zaczynałam historię sztuki, byłam przekonana, że będę zajmować się malarstwem. Tymczasem napisałam licencjat o architekturze, a obecnie zajmuję się japońskim designem.

Studia z historii sztuki dały mi też możliwość zobaczenia miejsc i rzeczy oraz spotkania ludzi, do których prawdopodobnie sama nigdy bym nie dotarła. Zawdzięczam to objazdom naukowym, które są nie tylko okazją do podróży i zwiedzania, lecz także czasem integracji i możliwością bliższego poznania inspirujących ludzi. Studenci mogą się poznać w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach aniżeli na korytarzu przed zajęciami. Choć i to bezsprzecznie ma swój urok 

Historia sztuki sprawiła też, że zaczęłam z większą uwagą przyglądać się swojemu otoczeniu, miejscom, w których jestem, przedmiotom, które mnie otaczają. Zwracam uwagę na niuanse, które jeszcze jakiś czas temu wydawały mi się bez większego znaczenia.

Miło jest spojrzeć na budynek i wiedzieć, dlaczego wygląda tak, a nie inaczej. Rozumieć, skąd wziął ten motyw na ceramice i co może oznaczać drabina na obrazie. To daje satysfakcję. Wydaje mi się, że ta wiedza pozwala mi pełniej zobaczyć świat, daje szerszy obraz.

Jakie masz plany na przyszłość?

Całkiem niedawno rozpoczęłam studia w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych UŁ, więc doktorat jest moim obecnym priorytetem. Praca historyka sztuki – badacza wydaje się dla mnie całkiem odpowiednia – lubię dociekać, poszukiwać, drążyć. Zawsze można coś odkryć, wiele rzeczy może mnie jeszcze zaskoczyć. Pewne rzeczy można odczytać na nowo, w innym kontekście.

Nie chcę jednak jednoznacznie się określać, zamykać się na inne możliwości. Chciałabym się sprawdzić na różnych polach, nie tylko w środowisku akademickim, lecz także w instytucjach kultury, a być może i w zupełnie innej branży. Zdobyć doświadczenie nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Wciąż kształtuję siebie jako człowieka. Szukam swojego miejsca w świecie, pozwalając sobie na pozostawienie pewnego marginesu błędu.